Rybitzky Rybitzky
568
BLOG

Jaruzelski na Powązkach

Rybitzky Rybitzky Polityka Obserwuj notkę 34

Kiedy będę na Powązkach te demonstracje dalej będą trwały – powiedział Wojciech Jaruzelski odpowiadając na pytanie Tomasza Lisa o tradycyjne grudniowe demonstracje. Używając sformułowania o Powązkach, rosyjski namiestnik zdradził sporo z tego, co siedzi w jego głowie. A reszta wywiadu tylko to potwierdziła.

Otóż Jaruzelski uwierzył w powtarzane przez siebie od lat bezczelne kłamstwa. On naprawdę myśli, że uratował Polskę i jest bohaterem. Cóż, nic dziwnego, sporo ma wokół siebie pochlebców. Wśród Polaków też znajdzie się wielu wielbicieli „Generała” (wśród widzów programu Lisa było ich aż 85 procent).

Dlatego Jaruzelski wierzy, że spocznie na Powązkach, obok prawdziwych polskich bohaterów oraz niegdyś tam upchniętych towarzyszy. No fakt, nie tylko „niegdyś” – kilku komunistów spoczęło na Powązkach już po 1989 roku (np. Edward Poradko i Włodzimierz Sokorski).

Trudno zabronić chować kogoś na warszawskim cmentarzu komunalnym. Jednakże będzie hańbą, gdy zdrajca i pachołek sowieckiej Rosji spocznie w pobliżu grobów ludzi walczących o wolność Polski.

O tym, że nad sposobem pochówku Jaruzelskiego należy się zastanowić, pisałem już trzy lata temu, gdy w Chile trwała dyskusja o sposobie pochówku Pinocheta:

Kiedyś także i my będziemy mieć problem z pochówkiem „naszego” generała. Nie oznacza to, że życzę Jaruzelskiemu śmierci. Wręcz odwrotnie, wolałbym aby żył jeszcze dwadzieścia lat i odpowiedział w końcu za swoje zbrodnie.

Niestety, uważam, iż śmierć zabierze generała nim sprawiedliwości stanie się za dość. Tym samym staniemy przed podobnym problem jak Chilijczycy – co zrobić z martwym dyktatorem?

Zapewne znajdą się licznie tacy, którzy będą żądać pogrzebu na Powązkach, z kompanią honorową i mowami starych towarzyszy. Osobiście jednak pragnę, by wykopano gdzieś dół, wrzucano ciało generała, zasypano i przydeptano ziemię. Tak ludzie Jaruzelskiego chowali zabitych w grudniu 1970 roku – pod płotem i w tajemnicy.

Niestety, sposób potraktowania martwego dyktatora łatwo przewidzieć. Komunistyczni aparatczycy są u nas chowani z pompą – jakby PRL nadal trwał. O tym pisałem rok temu, po śmierci Mieczysława Rakowskiego. Z pogrzebu zrobiono hańbiącą szopkę:

Wczorajszy pogrzeb Mieczysława Rakowskiego był namiastką tego co nas czeka, gdy na łono Lenina powędrują „bohaterowie" jeszcze więksi od niego.

Rację ma Krzysztof Leski dziwiąc się królewskiej skali pogrzebu komunistycznego aparatczyka. Różni czerwoni bonzowie mogli sobie na nim przemawiać, proszę bardzo. Po co jednak wojskowa asysta towarzyszyła pożegnaniu kolaboranta?

Bo Rakowski, tak jak wszyscy władcy PRL, był kolaborantem. Nikim innym.

Możemy sobie wyobrazić pogrzeb Wojciecha Jaruzelskiego. Ileż to mów będzie o jego wielkości. Przyjadą towarzysze broni i partyjni koledzy. Kwaśniewski i Michnik wygłoszą płomienne mowy. Żołnierze przykryją trumnę flagą, a potem oddadzą salwę honorową. A to wszystko, oczywiście, na Powązkach.

Niewykluczone, iż przed tym haniebnym widowiskiem uratowałby nas wyrok sądu jednoznacznie stwierdzający zbrodniczy charakter czynów Jaruzelskiego. Ale tego oskarżony zapewne nie doczeka. I odejdzie żegnany, jakby był patriotą, a nie sprzedawczykiem.

Właśnie, lata mijają i jest coraz bardziej jasne, że Jaruzelski nie będzie osądzony. Kiedyś ucieknie w śmierć, a wtedy podniosą głowy jego zwolennicy. I zapewne faktycznie doprowadzą do tego, by pochować dyktatora w narodowym panteonie.

No, ale skoro nadal nad Powązkami góruje mauzoleum Bieruta, to i grób Jaruzelskiego nie będzie, niestety, niczym szczególnie dziwnym.

 

 

Rybitzky
O mnie Rybitzky

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka