Rybitzky Rybitzky
208
BLOG

Więzienie Ziemkiewicza, czyli o "KOMPASie na 2010"

Rybitzky Rybitzky Polityka Obserwuj notkę 56
Rok 2029, koniec grudnia. Rafał Ziemkiewicz zasiada przed holoportem, gładzi siwą brodę i wlewa swoje myśli wprost do Sieci…
 
I tego trzymać się trzeba:
Po pierwsze:
Polska, jaką nam przez ostatnie pięć dekad zbudowano pod dyktando grup interesu wyrosłych z peerelu…
…Po siódme:
bądź wierny, idź.
 
Skończywszy, Ziemkiewicz uśmiecha się. KOMPAS na 2030 jest gotowy. Może tym razem stanie się cud?
 
***
 
Redaktor Rafał Ziemkiewicz lubi drwić (zresztą, nie on jeden) z „cudów Tuska”, lecz najwyraźniej i on ulega wierze w zjawiska nadprzyrodzone. Publicysta „Rz” chyba naprawdę sądzi, iż można zaklinać rzeczywistość tekstami przepełnionymi po brzegi patosem.
 
Trudno określić czym jest KOMPAS na 2010. Felieton nie, esej nie – jeśli już to manifest. Manifest ognisty, tyle tylko, iż wygłoszony po raz tysięczny. Bo przecież Ziemkiewicz to samo co w KOMPASIEpisał już wielokrotnie w swych książkach i felietonach. I co, zmieniło się coś od tego?
 
Nie chciałbym, aby uznano to za osobistą wycieczkę, lecz trudno oprzeć się wrażeniu, że obecnie kariera Ziemkiewicza opiera się wyłącznie na powtarzaniu tych samych myśli. Owszem, myśli słusznych i prawdziwych. Jednakże samo ich wyrażanie jest niczym. Trzeba działać, planować, tworzyć realne scenariusze. Od siedzenia i mówienia jak bardzo nam źle jeszcze nikomu się nie poprawiło.
 
Lecz całe to „kompasowanie” Ziemkiewicza jest pozbawione sensu przede wszystkim dlatego, iż dociera stale do tych samych ludzi. Odbiorcy manifestu Ziemkiewicza dobrze wiedzą, czym jest III RP – i dlaczego. Dobrze też znają Herberta oraz czytali całe mnóstwo patetycznych tekstów. I nic to im nie dało – może poza chwilami emocji, niebezpieczne bliskimi onanizmowi.
 
Szczególnie żałosne to jest teraz, gdy obóz zmian, wydawało się, miał szansę i poniósł spektakularną klęskę. Kto ma teraz dać świadectwo? Żałośnie sterczymy na murach Miasta, patrząc na zmieniające się kolory sztandarów.
 
Nic nam nie przyjdzie z Ziemkiewicza, a nawet Herberta, jeśli będziemy w kółko klepać te same słowa. Przesłanie Pana Cogito to nie magiczne zaklęcie. To tylko moralna wskazówka. A idąc należy myśleć dokąd się zmierza i w jaki sposób chce się tam dojść. I wcale nie może to być złote runo nicości. Gdyby to był nasz cel, to moglibyśmy maszerować po więziennym spacerniaku.
 
Dokładnie tak, jak robi teraz większość publicystów, polityków i blogerów z ustami pełnymi frazesów.
Rybitzky
O mnie Rybitzky

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka