Rybitzky Rybitzky
14167
BLOG

W weekend polskie prawo nie działa

Rybitzky Rybitzky Polityka Obserwuj notkę 8

Wrocław, sobota 17 września 2011, godziny poranne.

- Okręgowy Inspektorat Pracy we Wrocławiu, słucham?

- Dzień dobry, na dachu budynku przy ulicy Iksińskiej prowadzone są prace budowlane, chodnik nie został zabezpieczony. Czy mogliby państwo coś z tym zrobić?

- Przykro mi, zadzwonił pan na numer alarmowy, zajmujemy się tylko przypadkami śmiertelnymi.

- Rozumiem, ale jest sobota, dziś nikt u państwa nie pracuje i to był jedyny numer czynny całodobowo

- Przykro mi, ale nie zajmujemy się podobnymi sprawami

- Rozumiem, ale w każdej chwili może komuś stać się krzywda. Na chodnik obok mnie spadł dachówka…

- Przykro mi, ale nie wezwę żadnego inspektora, jest w końcu sobota… Proszę zadzwonić w poniedziałek po godzinie dziesiątej, pod numer (…), koleżanka przyjmie zgłoszenie.

- Rozumiem, że państwo nic nie zrobią w tej sprawie?

- Przykro mi, ale to telefon alarmowy, zajmujemy się tylko wypadkami…

Pani było przykro, a ja mimo wszystko nic nie zrozumiałem.

***

- Straż miejska we Wrocławiu, słucham?

- Dzień dobry, na dachu budynku przy ulicy Iksińskiej prowadzone są prace budowlane, chodnik nie został zabezpieczony. Dzwoniłem już do Państwowej Inspekcji Pracy, ale nie chcieli mi pomóc. Czy mogliby państwo coś z tym zrobić?

Pan chciał być pomocny, ale, niestety, to nie ich kompetencje (czy było mu przykro?). Podał mi za to numer alarmowy do Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego. Numer o tyleż cenny, że nie można go znaleźć na oficjalnych stronach Inspektoratu. W sobotę nikt jednak nie odbiera telefonów.

***

- Komisariat Policji Stare Miasto, słucham?

- Dzień dobry, na dachu budynku przy ulicy Iksińskiej prowadzone są prace budowlane, chodnik nie został zabezpieczony. Dzwoniłem do Państwowej Inspekcji Pracy, ale nie chcieli mi pomóc. Straż miejska również, ale zasugerowali, że państwo mogą zainterweniować.

- Przykro mi, ale nie zajmujemy się podobnymi sprawami, od tego są inne organa.

- Rozumiem – ponownie łapię się na tym, że przytakuję, deklarując zrozumienie – ale jest sobota, żaden urząd odpowiedzialny za powyższą sprawę nie pracuje, nie mogą państwo nic zrobić?

- Niby co? – tu pani ewidentnie traci ochotę ze mną rozmawiać – nie możemy przecież zamknąć budowy…

- Rozumiem – po trzykroć przeklęte – ale problem w tym, że jesteście państwo ostatnią instytucję, do której mogą się dziś zgłosić. Chodnik jest niezabezpieczony, komuś stanie się krzywda.

- …

Wówczas wypowiadam magiczną formułę: „zachodzi zagrożenie życia”. Pani po drugiej stronie linii, niczym pies Pawłowa, błyskawicznie reaguje:

- Jeżeli zachodzi zagrożenie życia będziemy musieli interweniować, ale… - później pomyślałem, że przecież jest sobota, dlaczego więc zdziwiła mnie jej dalsza wypowiedź – będzie pan musiał podać swoje dane, jako świadek oskarżenia, rozumie pan?

Nie, nie zrozumiałem. Dane podałem, czym zapewne zdziwiłem miłą panią. Obiecała, że podeśle patrol. Czy muszę dodawać, że nie przyjechał?

***

I tak oto firma remontowa o cudacznej formule „import – eksport” w nazwie przepracowała całą sobotę. Na weekend przecież nikt im nie może przeszkodzić, czy choćby zwrócić uwagi.

Na weekend prawa nie egzekwuje się we Wrocławiu.

***

Powyższą historię nadesłał mi mój Przyjaciel, który od rana ścierał się z wrocławską biurokracją. Ma nadzieję, że po weekendzie prawo powróci do Wrocławia, ale ja nie jestem takim optymistą...

 

Rybitzky
O mnie Rybitzky

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka