Rybitzky Rybitzky
740
BLOG

Pożytek z demokracji

Rybitzky Rybitzky Polityka Obserwuj notkę 4

Historii opisanej we wpisie W weekend polskie prawo nie działa ciąg dalszy...

***

Poniedziałek, 19 września 2011, godzina 7:40

- Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego dla miasta Wrocławia, słucham?

- Dzień dobry, na dachu budynku przy ulicy Iksińskiej prowadzone są…

Nie skończyłem nawet zdania, gdy młode dziewczę, z obojętnością niestosowną do jej wieku, burknęło, że zgłoszenia przyjmują wyłącznie osobiście. No, mogę jeszcze napisać mejla. Napisałem. Pytanie tylko, kto, o ile w ogóle, go przeczyta.

Tym czasem panowie już od niemal godziny radośnie demontowali dach. Na chodniku natomiast coraz tłoczniej od dzieciaków zmierzających do pobliskiej szkoły.

Powyższy telefon był pierwszym, ale bynajmniej nie ostatnim, który wykonałem dzisiejszego dnia. Z życzliwą reakcją spotkałem się dopiero ze strony pracownika służby dyspozytorskiej ZDiUM, który obiecał, że jutro przyjdzie inspektor nadzoru. I niby wszystko w porządku. Gdyby nie dwie rzeczy.

Po pierwsze: niniejszą sprawę próbuję bezskutecznie załatwić od piątku. Zanim bowiem spędziłem sobotni poranek na telefonie, zadzwoniłem do zarządcy budynku, który obiecał – cytuję – „załatwić sprawę”. I faktycznie załatwił. W piątek nikt nie pracował. Przyszli za to na całą sobotę. Gdy dziś ponownie zadzwoniłem do zarządcy, żeby porozmawiać z inspektorem odpowiedzialnym za nadzór nad prowadzonymi pracami, panem P. [dla potrzeb procesowych informuję, że chętnie zamieściłbym imię, ale niestety nie znam], zostałem, delikatnie mówiąc, zbyty. Nie tylko bowiem według niego zabezpieczenie chodnika to nie mój problem, ale – proszę wybaczyć, cytuję in extenso – „jeżeli ma pan ochotę zapłacić ZDiUMowi półtora tysiąca za zajęcie chodnika (niezbędne dla postawienia zabezpieczeń) to proszę bardzo, bo ja nie zapłacę”.

Po drugie, i najważniejsze: dla mnie problem nie ogranicza się do samego chodnika. Chociaż przyznam, że dachówka spadająca trzy metry od wózka mojej córki to widok, który trudno wyrzucić z pamięci. Proszę mnie nie zrozumieć źle, to nie jest kwestia układu sił politycznych, to kwestia sprawności instytucji samorządowych, egzekwowalności praw mających dbać o bezpieczeństwo obywatela. Po ostatnich przejściach z maszyną urzędniczą, czy po prostu ze zwykłą głupotą i lenistwem, nie mam zaś większych złudzeń, co do zasad funkcjonowania niniejszego miasta (choć, co nie wątpię, można równie dobrze wpisać „państwa”). Szlag mnie trafia zaś, gdy docierają do mnie komunikaty o kolejnych sukcesach i deklarowanym dobrobycie, w którym od niedawna szczęśliwie żyjemy.

Proszę więc wybaczyć, że zanudzam Państwa problemem nieszczęsnego chodnika, ale to właśnie z poziomu ulicy, nie ze szczytu schodów, widać najlepiej realne zdobycze demokracji. Europeizacji.

P.S. Prace będą prowadzone jeszcze na czterech sąsiednich dachach. Może nikomu nie stanie się krzywda. Może.

Rybitzky
O mnie Rybitzky

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka