Dobrze, już dobrze, Panie Premierze Tusku, zagłosuję na Pana partię. Tylko proszę mnie już więcej nie straszyć PiS, bo się obudziłem z krzykiem o 5 rano. A zasnąłem o 3, bo groza mnie taka wzięła, że spać nie mogłem.
I proszę nie kręcić takich horrorów, jak ten ostatni ze staruszkami. Teraz boję się wyjść z domu po bułki – w sklepie mogą na mnie takie czyhać. A każdy wie, że taka staruszka to nie byle co. Są szybkie, jak błyskawice.
Ponieważ już głośno zadeklarowałem poparcie i uwielbienie, proszę również o nie przesyłanie mi listu Szanownego Pana Premiera. Szkoda papierów na przekonywanie przekonanego. Z lękiem, ale pójdę na wybory. Ominę bojówki PiS, przedrę się przez moherowe pułapki i wykonam obowiązek wyznaczony mi przez Pana oraz Adama Michnika: zagłosuję i spie... za granicę.
***
A tak na serio, to chyba trzeba będzie faktycznie zagłosować na PO. Przecież scenariusz wydarzeń na najbliższe miesiące wydawał się prosty: W razie zwycięstwa PiS, pozostałe partie zawiązują "systemową" koalicję i rządzą, póki nie zatoną utopione przez bezczelność i nieudolność różnych Mirów i Zbychów. W razie wygranej PO, scenariusz ten sam, tylko bez SLD lub PSL w koalicji.
Ostatecznym efektem tegorocznych wyborów byłaby totalna kompromitacja "obozu III RP", połączona zapewne z mniej lub bardziej gwałtowną wymianą elit. Lecz by taki scenariusz się spełnił niezbędny jest jeden podstawowy warunek – Donald Tusk i jego Miry oraz Zbychy muszą być przy władzy, gdy wszystko runie.
Tymczasem kampania Platformy jest prowadzona tak nieporadnie, że partia ta w szybkim tempie może odstraszyć od siebie kolejnych wyborców. Jedyne, na co teraz stać sztabowców PO, to groteskowe filmy porównujące staruszki do bandytów. Coś takiego nie może utrzymać Tuskowi władzy. A jeśli PiS zdobędzie 50 proc. głosów – to cały plan się sypie.
Ktoś więc się musi poświecić, i głosować na Platformę. Nie pozwólmy Tuskowi uciec przed odpowiedzialnością.
Komentarze