fot. Rybitzky
fot. Rybitzky
Rybitzky Rybitzky
4427
BLOG

"Oni świętują, a my gdzieś w krzakach!"

Rybitzky Rybitzky Polityka Obserwuj notkę 31

Było już dobre parę minut po godzinie 12, gdy Bronisław Komorowski pojawił się na Placu Piłsudskiego. Ktoś krzyknąłJaki prezydent, taka punktualność, a ja pomyślałem:znowu. W poprzedni Dzień Niepodległości – kiedy również obserwowałem uroczystości na żywo – Komorowski też się spóźnił.

Kiedy jeden pan wyraził opinię o punktualności głowy państwa, inny zwrócił uwagę na kolejny problem:Oni świętują, a my gdzieś w krzakach! Faktycznie, byliśmy w krzakach, to znaczy na skraju Ogrodu Saskiego, za Grobem Nieznanego Żołnierza. Podejść bliżej Placu się nie dało – został bowiem szczelnie otoczony barierkami. W oddali widać było tylko fragment prowizorycznej trybuny oraz sektor z krzesełkami dla gości.

Dziecko siedzące na ramionach ojca pokazało palcem na siedzących pod trybuną weteranów:

- Tato, kto to?

- Yyy, eee, generał Jaruzelski.

Pomyślałem, że może po prostu jestem w wyjątkowo kiepskim miejscu. Postanowiłem sprawdzić, jak wygląda sytuacja po drugiej stronie. Obchodząc Plac od południowej strony znalazłem się najpierw pod Victorią. Z zeszłego roku pamiętałem tam tłum ludzi, a tym razem było pustawo. Bez problemu okrążyłem więc Plac i znalazłem się naprzeciw trybuny honorowej. A tu niespodzianka – panowie z BOR sprawdzają ludzi wchodzących na tą część Placu. No tak, bo od prezydenta dzieli nas tylko jakieś 200 metrów. Prawie go widać. Ale faktycznie, gdyby ktoś wniósł tu niepostrzeżenie granatnik RPG...

Z tego sektora też widać niewiele, a i tak zaraz ludzie zostaną z niego wyrzuceni, bo vipy będą iść pod pomnik Piłsudskiego. W zeszłym roku – mimo gorszej pogody – było tu sporo więcej osób. Zapamiętałem, bo utknąłem wówczas pod Victorią. Teraz jest już grubo po 12, uroczystości trwają, a nieliczni zgromadzeni kręcą się pomiędzy barierkami, nie zwracając uwagi na – jak zwykle wybitną – mowę prezydenta. Której zresztą, tak samo jak rok temu, nie słychać.

Warszawiacy zamiast Placu Piłsudskiego wybrali 11 listopada Krakowskie Przedmieście i historyczną defiladę. Tam zgromadziły się prawdzie tłumy. Na Nowym Świecie także – ale tamtędy defilada nie przeszła.

A czemu na Placu obywatele wypychani są gdzieś w krzaki? Zapewne chodzi o "względy bezpieczeństwa". Najbezpieczniej w takim razie byłoby zabronić Polakom w ogóle przychodzić na państwowe uroczystości. I na niepaństwowe (np. różne marsze) też zabronić. Niech siedzą w domach i nie przeszkadzają.

Zobacz galerię zdjęć:

fot. Rybitzky
fot. Rybitzky fot. Rybitzky
Rybitzky
O mnie Rybitzky

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka