Rybitzky Rybitzky
3397
BLOG

Jeśli można, to wybieram Berlin

Rybitzky Rybitzky Polityka Obserwuj notkę 98

Ostatni raz w swojej historii Polska (a raczej Rzeczpospolita) była suwerenna w czasach Jana III Sobieskiego. Po zmarłym w 1696 roku Sobieskim nadszedł czas Wettinów, którzy nie tylko powiązali nasz kraj z Saksonią, ale w dodatku doprowadzili do szybkiego uzależnienia Rzeczpospolitej od interesów państw ościennych. Przede wszystkim Rosji, której zwierzchnictwo zostało ugruntowane przez takie wydarzenia, jak np. Sejm Niemy.

Od początku XVIII wieku Polacy musieli się więc podporządkowywać woli silniejszych, a wszelkie próby emancypacji kończyły się tragicznie. Do takowych prób należy zaliczyć również II RP. Na tle 300-letniej epoki zależności okres międzywojnia to tylko incydent. Zakończony zresztą najbardziej katastrofalną ze wszelkich naszych narodowych klęsk. Warto przy tym zauważyć, że w latach 1939-45 przegraliśmy nie tylko z własnej winy, ale po prostu za sprawą pewnych globalnych procesów.

Po 1989 roku dużo się mówiło o wolność, lecz III RP w rzeczywistości nigdy nie prowadziła suwerennej polityki. Najpierw Polska była ograniczona obecnością wojsk Rosji, następnie zaś sama zaczęła stopniowo oddawać swoją suwerenność instytucjom UE, NATO oraz szeregowi innych organizacji. Wystarczy wspomnieć o tym, że nasze władze zatwierdziły niesławny Codex Alimentarius, który prowadzi do ograniczenia swobodnej produkcji ziół i warzyw.

Na arenie międzynarodowej suwerenną politykę mogą prowadzić tylko mocarstwa. Polska mocarstwem była w XVI wieku – potem nastąpił upadek, z którego się już nigdy nie podźwignęła oraz wspomniane 300 lat bez suwerenności. Obecnie odzyskanie suwerenności jest wręcz niemożliwe – a nawet jeśli byłoby możliwe, to w Polsce nie ma grup interesu oraz przywódców zdolnych do realizacji tego dzieła.

Stoimy więc dokładnie przed takim samym wyborem, jak nasi przodkowie, np. w czasach napoleońskich. Jedni postawili na cesarza, inni na cara i pozostaje nam tylko oceniać, kto wybrał lepiej. Jak się wydaje, Polska mogła z Napoleonem osiągnąć więcej, ale zatriumfował Aleksander.

Teraz też możemy tylko zgadywać, na kogo lepiej postawić – lub też kierować określonymi preferencjami. I w tej chwili to właśnie Berlin zdaje się być najlepszym wyborem. No bo przecież nie Moskwa – ale też nie Waszyngton, który w ostatnich latach wielokrotnie pokazał, jak mało go obchodzą sprawy Środkowej Europy. Londyn i Paryż zawiodły zaś nas tyle razy, że stawianie na nie byłoby szczytem naiwności.

Owszem, teraz można by sądzić, że Berlin to tak naprawdę Moskwa. Lecz przecież Niemcy współpracują z Rosją na zasadach partnerskich. Mają wspólne interesy, to je realizują. Historia uczy jednak, że Berlin i Moskwa zawsze tylko chwilowo mają wspólne interesy. Z czasem muszą stanąć przeciw sobie (niewykluczone, że ta rywalizacja właśnie się rozpoczyna). Wtedy lepiej być po stronie gracza reprezentującego, mimo wszystko, cywilizację Zachodu. Nawet, jeśli mielibyśmy się po jego stronie znaleźć w charakterze sługi. Lepszy już reżim Europejskiego Banku Centralnego, niż but ruskiego żołdaka.

Rybitzky
O mnie Rybitzky

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka