- Mamy więc gigantyczny bałagan w papierach, pełno niezgodności i brakujących dokumentów. Do tego zeznania żony naszego pana polityka, która opowiedziała nam dokładnie, w jaki sposób on gospodaruje pieniędzmi. Mamy go na talerzu! Co teraz robimy?
- Teraz nakazuję umorzyć śledztwo.
- Co?! Dlaczego?
- Z braku dowodów.
- A to wszystko?
- To nic nie znaczy.
- Taaak, ciekawe, jak to opiszesz w uzasadnieniu?
- Bardzo prosto. Na przykład tak: Nieprawidłowości w zeznaniach podatkowych to zwykłe niedbalstwo. Ze swoim filozoficznym podejściem do życia zawsze mało dbał o dokumenty.
***
- Czyli ta sól nie jest trująca?
- Nie, w ogóle.
- Czyli sam by ją pan zjadł?
- Hm, swojej rodzinie bym jej nie podał jednak. Ale posłowie jedli cały czas i żyją.
- To czemu zabraniać sprzedaży? Jest trzy razy tańsza, pakujmy ją do worków i wysyłajmy w świat.
- W świat to nie bardzo.
- A czemu nie?
- Bo np. Czesi jednak uznali ją za trującą.
- A to Pepiki durne! Trudno, to zaczniemy lobbować tylko za tym, by sprzedawać ją w Polsce.
- Taa, jak będzie tanie, to Polacy zjedzą.
***
- To znaczy, że nie możemy wyremontować tej drogi?
- Możecie, ale nie za szeroką. Żadnych dwóch pasów w każdą stronę. Umowa z zarządcami autostrady zabrania poprawy tras równoległych do autostrady, bo jeszcze ludzie wybiorą alternatywną drogę.
- Ale przecież właśnie o to chodzi, że i tak wybierają! Autostrada jest najdroższa na świecie i wszyscy się pchają przez nasze miasteczko! Nie ma jak na ulice wyjść!
- No tak, widzę przecież.
- To idiotyczne, że kosztem naszych mieszkańców mamy dbać o interesy tych od autostrady!
- Owszem, wiem. Ale taką mają umowę.
- To czemu ktoś zawarł taką bandycką umowę? Do kryminału powinien trafić.
- Gdzie indziej może by trafił.
- Gdzie indziej nie zawarto by takiej umowy. Ale to Polska.
- To Polska właśnie.