Rybitzky Rybitzky
2013
BLOG

Obama, wizy, szparagi i wolność - czyli 25 lat za barierką

Rybitzky Rybitzky Polityka Obserwuj notkę 61

Temat wiz do USA był podejmowany w ostatnich dekadach wielokrotnie, zarówno przez polskie media, jak polityków – i nic z tego nie wynikało. Można było uznać, że po prostu Amerykanie nie mają zaufania do przybyszów z Polski – i tyle.

Cóż, takie życie – nie wszędzie muszą nas witać z otwartymi ramionami. Czasem trzeba się pogodzić z koniecznością uzyskania wizy, a potem uciążliwymi kontrolami na granicy i być gotowym na rewizję osobistą. Trudno jednak nie odnieść się do kwestii wiz słysząc zachwyty Baracka Obamy nad Polską.

Amerykański prezydent powiedział, że jadąc przez Warszawę widział, jak dobrze rozwiniętym krajem jest Polska. Nie wiem, jak to dostrzegł jadąc tylko z lotniska do Belwederu – ale niech mu będzie. Równocześnie Obama zachwala przyjaźń Polski i USA, nazywając nas najlepszymi sojusznikami i deklarując, że będziemy „zawsze razem”.

Pojawia się więc pytanie: Czemu Polacy, zdaniem prezydenta USA mieszkańcy tak przyjaznego i bogatego kraju, są traktowani przez amerykańską administrację jak ludzie drugiej kategorii? Już nawet Estończycy mogą jeździć do USA bez wiz, a Polacy nadal nie.

Barack Obama ze swoją lekkością do wypowiadania banałów i hipokryzją idealnie wpisuje się w obchody 25-lecia III RP. I idealnie pasuje jako towarzysz dla obecnej polskiej elity politycznej, która organizuje obchody „wolności” polegające głównie na grodzeniu barierkami głównych ulic stolicy i kupuje promujące imprezę koszulki po najniższej cenie w Bangladeszu. Oraz na karmieniu polityków wykwintnymi daniami z najdroższej warszawskiej restauracji. Dziennikarze już podniecają się menu, nie zauważając, że chyba nie o to w tej rocznicy chodzi, aby zjadać jagnięcinę wędzonę igłami modrzewia z kaszą gryczaną niepaloną i karmelizowaną maślanką, pieczony seler w trawie żubrowej, szparagi z młodym bobem i olejem bukowym, a na deser truskawki i czereśnie pachnące czarnym bzem.

***

Ale niewykluczone, że obecna polska elita tak właśnie rozumie tę rocznicę. To rocznica 25 lat dopchania się do stołu. Tego okrągłego, i tego z jagnięciną i szparagami.

***

Patrzę teraz na relację z Placu Zamkowego, gdzie trwają przygotowania do jutrzejszych uroczystości. Scena przysłonięta jest kuloodporną szybą. Na dachach czuwają snajperzy. Większość placu została ogrodzona płotem, aby zrobić strefę dla vipów. A BOR ostrzega, że będzie rekwirował każdą większą torbę, z którą ktoś nieopatrznie pojawi się na warszawskiej Starówce.

Ktoś może powiedzieć, że takie środki bezpieczeństwa to norma tam, gdzie pojawia się tak wielu ważnych polityków. Oczywiście. Dla kogo jednak w takim razie są te obchody? Bronisław Komorowski zachęca obywateli do radosnego świętowania „wolności”, a tak naprawdę szykuje imprezę dla polityków, nie dla zwykłych ludzi. Polacy są tu zepchnięci tylko do roli kłopotliwego tła. Stoją za barierką przed ambasadą USA czekając na wizy i stoją za barierką patrząc, jak politycy świętują.

Rybitzky
O mnie Rybitzky

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka